Wrastający paznokieć to jeden z najczęstszych problemów podologicznych w naszych gabinetach.
Rosnąca świadomość klientów powoduje, że do podologów zgłasza się coraz więcej osób zmagających się z tym bolesnym problemem. Trudności w utrzymaniu efektów terapii zmuszają nas – specjalistów pracujących ze stopami – do wychodzenia poza okrojone schematy. Dzięki nieustannemu rozwojowi i otwartości na działania interdyscyplinarne, mamy wypracowane skuteczne metody, dające trwałą ulgę klientom. Nie ma tygodnia, abym przez telefon nie wygłaszała długiego monologu, próbując opisać wszystko rzetelnie. Postaram się więc przybliżyć Wam nieco temat, rozkładając go na czynniki pierwsze. Przepraszam – będzie długo i tłusto 🙂
Co musisz wiedzieć o wrastaniu i jego przyczynach?
O paznokciu wrastającym mówimy, gdy jego brzeg wbija się w miękką tkankę wału paznokciowego, powodując przerwanie ciągłości naskórka. Rana w miejscu o tak specyficznej florze bakteryjnej jakim jest stopa, bardzo szybko ulega nadkażeniu. W związku z tym wrastaniu bardzo często towarzyszy stan zapalny. Czego możemy się spodziewać, gdy wrasta paznokieć:
bólu
obrzęku i zaczerwienienia tkanek okolicznych
wysięku krwistego lub ropowiczego
obecności ziarniny zapalnej (tzw. “dzikie mięso” – mocno unaczyniona tkanka, która przy delikatnym nawet dotknięciu obficie krwawi)
- zdarza się też ogromny ból wału paznokciowego bez widocznych objawów towarzyszących, charakterystycznych dla wrastania
Paznokieć wrastający i widoczny po podcięciu gabinecie, element, który wbijał się w wał.
Należy rozróżnić dwa zjawiska – wrastanie i wkręcanie paznokcia. Paznokieć wkręcający to taki, którego rurkowaty lub dachówkowaty kształt powoduje, iż jego brzegi uciskają wały paznokciowe. Sytuacja ta bardzo często sprawia dolegliwości bólowe, jednak jeśli tkanka wału paznokciowego nie została przebita i nie powstała w niej rana, mówimy o wkręcaniu, a nie o wrastaniu paznokcia. Dopiero gdy wał został uszkodzony, mamy do czynienia z wrastaniem paznokcia. Oczywiście specyficzne ukształtowanie paznokci wkręcających predysponuje do rozwoju wrastania, nie zawsze jednak tak się dzieje.
Najczęstsze przyczyny wrastania:
zbyt wąskie, nieprawidłowo dobrane obuwie
wzrost wagi (nadwaga, ciąża)
zbyt rzadkie skracanie paznokci i obcinanie ich nieanatomicznie, czyli “na okrągło” – mocne wycinanie brzegów wgłąb wału
nadpotliwość
- tendencja do obrzęków
noszenie stylizacji hybrydowych do krytego obuwia
Rozwińmy nieco temat przyczyn.
W zdecydowanej większości przypadków przyczyna leży po stronie… właściciela/właścicielki palca 😉 Z moich obserwacji wynika, że numer jeden to fatalne obuwie. Wąskie, płytkie, za twarde, o nieanatomicznym kształcie i z kiepskiego materiału – takie są szeroko dostępne w sklepach buty, bez względu na cenę… Jeśli uważasz, że Twoje buty są wygodne zrób prosty test. Wyciągnij z nich wkładkę, weź kartkę papieru a4, odrysuj na niej swoją gołą stopę i porównaj z wkładką Twojego “idealnego” bucika. Naprawdę bardzo rzadko buty są odpowiednio dobrane. Zazwyczaj to stopa musi “dopasować się” do buta, a nie tak to powinno wyglądać. Ucisk noska buta na paznokieć kilka/kilkanaście tysięcy razy dziennie powoduje jego traumatyzację – powolne zwijanie przeciążanej krawędzi, postawanie krwiaków, czy onycholizy (odklejanie się paznokcia od łożyska). Zdarzały się przypadki, że klientki traciły wszystkie paznokcie po jednym wieczorze w za ciasnych butach – ucisk, nawet jeśli go nie czujesz – traumatyzuje paznokieć i delikatne łożysko, czyli bogato unaczynioną i unerwioną tkankę pod paznokciem.
Druga najczęstsza przyczyna to zbyt rzadkie i nieprawidłowe obcinanie paznokci. Paznokcie należy obcinać regularnie dobrymi, ostrymi i w miarę możliwości zdezynfekowanymi narzędziami. Czy kiedykolwiek spotkałeś/spotkałaś się z poradą, aby paznokcie obcinać na prosto? To bzdura. Paznokcie należy obcinać anatomicznie, czyli nadać im taki kształt, jaki ma Twój opuszek palca. Każdy będzie inny – jeden bardziej kwadratowy inny zaokrąglony lub szpiczasty. Najważniejsze jest, aby absolutnie nie “wyrzynać” rogów paznokci docinając lub brzegi głęboko w wale – wycięty, a najczęściej wyrwany element (bo rzadko kiedy masz do dyspozycji prawidłowe i ostre narzędzie) będzie odrastał… i będzie z czasem wbijał się w wał, zwłaszcza jeśli założysz wąskie buty – ciasny but dociśnie wał do brzegu odrastającego paznokcia i stan zapalny murowany!
Są stany, które predysponują do wrastania. Obserwujemy, że osoby z nadpotliwością (szczególnie nastolatki), tendencją do obrzęków oraz zwiększoną masą ciała lub zmienionym środkiem ciężkości (kobiety w ciąży) są bardziej narażone na rozwinięcie problemu wrastającego paznokcia. Dlaczego? Jest więcej tkanki wału, w którą paznokieć może się wbić. Po prostu. Dodatkowo nadpotliwość powoduje rozmiękczenie naskórka, co zaś wpływa z jednej strony na utratę mechanicznej ochrony (naskórek robi się miękki i podatny na uszkodzenia), z drugiej strony sprzyja namnażaniu się drobnoustrojów chorobotwórczych (bakterie, grzyby i wirusy lubią ciepełko i wilgoć). Tutaj wspomnę też o sytuacjach, z którymi stosunkowo spotykamy się jako podolodzy – “paznokieć mi wrasta, bo pani pedicurzystka mnie czymś zainfekowała w trakcie pedicure”. Są to najczęściej bezpodstawne oskarżenia. Żyjemy w XXI wieku w kraju z naprawdę rygorystycznymi wymaganiami sanitarno-higienicznymi wobec salonów kosmetycznych i gabinetów podologicznych. Pracujemy sterylnymi lub jednorazowymi narzędziami i korzystany z szerokiej gamy preparatów do dezynfekcji, tak więc prawdopodobieństwo “zarażenia” w działającym legalnie salonie jest naprawdę bardzo niskie. Skąd więc sytuacje stanów zapalnych po pedicure? Jeśli w trakcie zabiegu dojdzie do nawet niewielkiego obtarcia naskórka w palcu, a klient włoży stopę w swój kryty but albo nie daj Bój klapek, to natychmiast zainfekuje to obtarcie. Tak się rodzi stan zapalny po pedicure i nie ma zazwyczaj nic wspólnego z wrastającym paznokciem. Jeśli zdarzy się uszkodzenie skóry w trakcie zabiegu i specjalista to zauważy, palec zostanie odpowiednio zaopatrzony (zdezynfekowany i zabezpieczony opatrunkiem). Czasami jednak uszkodzenie jest niewidoczne i nieodczuwalne przez klienta, wtedy najczęściej przytrafiają się te stany zapalne po pedicure. Jeśli drogi kliencie idziesz na manicure, pedicure lub (o zgrozo) zabieg podologiczny wykonywany gdzieś w podziemiach u osoby niezarejestrowanej, to taki stan zapalny będzie najłagodniejszym wymiarem kary. Takie miejsca nie podlegają kontroli Sanepidu, nikt nie nadzoruje, czy narzędzia są sterylne lub jednorazowe, czy osoba wykonująca zabieg ma jakiekolwiek pojęcie o procedurach sanitarnych, czy posiada autoklaw do sterylizacji narzędzi – nie mylić z dezynfekcją – to nie to samo, a jeśli ten autoklaw jest, to czy jest sprawny, serwisowany i spełnia wymogi… Ojjjj długo by pisać, ale do rzeczy.
Hybryda na paznokciach stóp to zły pomysł zwłaszcza, jeśli założysz kryte obuwie albo co gorsza pójdziesz w góry i będziesz chciała wrócić… Stylizacja hybrydowa to dodatkowe 4 warstwy lakieru. Już pewnie czujesz, że to co najmniej “drugi paznokieć” na Twojej płytce. Grubość tych warstw powoduje, że wzrasta naprężenie płytki paznokciowej. Paznokcie robią się “wyższe” przez to łatwiej o traumatyzujący ucisk w butach – dlatego pod hybrydą często pojawiają się krwiaki lub onycholiza. Dużo łatwiej o uszkodzenie wału i rozpoczęcie procesu wrastania. Pod hybrydą traci się również kontrolę nad długością paznokcia. Lakier powinien być zmieniany co 3-4 tygodnie. Rekordzistki nie usuwały lakieru przez 6 miesięcy, a więc i twardy paznokieć rósł sobie przez ten czas. Za długi i utwardzony lakierami paznokieć sprzyja wrastaniu. Pod hybrydą nie widać również uszkodzeń i zmiany koloru, które mogą sugerować infekcję grzybiczą lub bakteryjną. Prawie na pewno dojdzie do uszkodzenia, jeśli wybierzesz się w góry lub na długą pieszą wędrówkę z paznokciami stóp pomalowanymi hybrydą. Będą na pewno za długie to raz, a dwa – podczas schodzenia z gór przeciążeniu ulega przodostopie, a więc i palce. Upraszczając mechanizm “hamujemy” przodostopiem czyli palcami kilkanaście tysięcy razy podczas takiej wędrówki. Efekt? Wrastanie, całkowita utrata paznokci, krwiaki lub retronychia (o tym zjawisku będzie oddzielny wpis). Jeśli twoja pedicurzystka (albo co gorsza podolog) poleca hybrydę na górski wypad – uciekaj!
Warto również wspomnieć o grupie osób, których wały paznokciowe są genetycznie przerośnięte. Co to znaczy “przerost wału”. Ano jest to sytuacja, gdy opuszki palców i wały paznokciowe są od urodzenia, naturalnie większe. W takiej sytuacji dużo łatwiej o uraz, ponieważ – tak jak w przypadku obrzęków, nadpotliwości i nadwagi – mamy więcej tkanki, a stopa nadal musi się wcisnąć w balerinkę rozmiar 38 😉 Przerost wałów może mieć również charakter nabyty. Kiedy może dojść do przerostu? Przede wszystkim w wyniku procesu zapalnego towarzyszącego wrastaniu paznokcia. Kiedy dochodzi do powstania procesu zapalnego u osoby z “normalną” budową wału paznokciowego, pojawia się zaczerwienienie, obrzęk, czasami ziarnina zapalna. O ile palec zostanie szybko i prawidłowo zaopatrzony, to jest szansa, że problem nie nawróci i nie dojdzie do powikłań. Jeśli jednak człowiek chodzi po świecie kilka albo kilkanaście miesięcy ze stanem zapalnym palucha albo te stany przytrafiają mu się regularnie, to zmienia się struktura wału. Tkanka ulega bliznowaceniu, włóknieniu i przerasta. Potem mamy często do czynienia z efektem “błędnego koła”. Nawracające stany zapalne –> przerost tkanek wału –> jeszcze więcej stanów zapalnych. I to są przypadki, które od lat spędzają podologom sen z powiek…
Śpicie? Mam nadzieję, że nie 😉 może kilka fotek na rozbudzenie?
Paznokieć wrastający przed i po terapii podologicznej.
A tutaj element, króty wrósł w wał i doprowadził do powstania bolesnego stanu zapalnego. Już samo prawidłowe podcięcie daje ogromną ulgę od bólu.
Opatrunek w przebiegu terapii wrastającego paznokcia.
Paznokieć z zaawansowanym wrastaniem. Terapia podologiczna w tym przypadku trwała bardzo długo. Drugi paluch tego klienta możecie zobaczyć poniżej – w nim również był obecny stan zapalny, ale po wygojeniu problem nawrócił i finalnie klient zdecydował się na plastykę wału. Ten paluch o dziwo po wygojeniu nie sprawiał już problemów.
Czego się możesz spodziewać, jeśli trafisz do doświadczonego podologa?
Po pierwsze – nie bój się. Jesteśmy specjalistami w tej dziedzinie. Będziemy pracować delikatnie jak tylko się da, aby zabieg był skuteczny.
W pierwszej kolejności zostanie przeprowadzony wywiad podologiczny. Wypytamy między innymi o historię problemu, Twoją kondycję zdrowia, alergie na preparaty i inne istotne kwestie. Ważna jest szczerość, zatajenie jakichś faktów może uniemożliwić prawidłowy przebieg terapii.
Jeśli zgłosisz się ze stanem zapalnym, podolog opracuje wrastający element paznokcia podcinając go sterylnymi narzędziami. Dlaczego bez znieczulenia? Po pierwsze trafiasz do doświadczonego podologa… zrobi to szybciej, niż zadziała znieczulenie 😉 a tak na serio – wprawiona osoba naprawdę robi to delikatnie i sprawnie, znieczulenie jest niepotrzebne. Po drugie podolog nie ma uprawnień do podania znieczulenia w jakiejkolwiek formie. Jedyne czego może użyć do uśmierzenia bólu to lód w sprayu i czasami faktycznie to robimy. Jeśli kiedykolwiek poczujesz jak to jest dostać zastrzyk ze znieczuleniem w podstawę palucha to gwarantuję, że dasz sobie podciąć paznokieć bez tego 😉
Następnie rozpocznie się gojenie stanu zapalnego wywołanego wrastającym paznokciem. Doświadczona osoba używa specjalistycznych opatrunków aktywnych i działa zgodnie z aktualnymi zaleceniami dotyczącymi terapii ran. W zależności od przypadku i jego zaawansowania, może zajść konieczność pobrania wymazu do badania bakteriologicznego z rany. Wówczas działamy w porozumieniu z lekarzem, zdarza się to niezwykle rzadko, ale jeśli stan zapalny w wale paznokciowym wywołuje objawy uogólnione (gorączka), to lekarz może zaordynować antybiotykoterapię doustną. W gabinecie działamy miejscowo i z mojego doświadczenia jest to najbardziej skuteczna z metod. Opatrunki są zmieniane w gabinecie co 2-3 doby, w trakcie gojenia nie moczymy palucha (ale stopę należy myć…). Ile to może potrwać – w przypadku mniej zaawansowanego wrastania maksymalnie do 2 tygodni, ale czasami w bardziej skomplikowanych przypadkach ten czas może się wydłużyć do kilku tygodni.
Na kolejnych wizytach zaczyna nam się klarować dalsza terapia. Gdy rana się goi, widzimy w jakim stanie jest paznokieć i wał paznokciowy. Możemy wówczas ustalić dalsze kroki. To jest moment, gdy w naszym gabinecie wyjaśniamy klientowi w sposób wyczerpujący jakie są możliwości terapeutyczne. Co ważne przedstawiamy wszystkie opcje informując oczywiście, która w naszej ocenie będzie najlepsza w danym przypadku. Klient bierze czynny udział w terapii, podejmując finalnie decyzję o następnych krokach. Jeśli mamy problem z kształtem paznokcia, rozpoczynamy terapię klamrą ortonyksyjną (po wygojeniu… nie aplikujemy klamry, gdy w wale jest rana). Więcej o klamrze przeczytasz TUTAJ. Jeśli paznokieć nas nie niepokoi, możemy wdrożyć metodę zachowawczą, czyli tamponowanie wału (aplikacja materiału separującego brzeg paznokcia od tkanek miękkich). Jeśli podejrzewamy problemy z postawą, kierujemy do fizjoterapeuty na badanie postawy i ewentualny dobór indywidualnych wkładek. Czasami bywa, że goimy palec raz-dwa i widzimy się na jednej kontroli. Na tym przygoda z wrastaniem się kończy i tego życzymy wszystkim klientom 🙂 zdarza się jednak, że jedna przygoda z wrastaniem owocuje dłuższą przyjaźnią z podologiem, a czasami nawet chirurgiem. Każdy przypadek jest indywidualny i tak powinien być traktowany. Trafiacie do doświadczonego i uczciwego podologa – zaufajcie mu i przestrzegajcie zaleceń.
Sytuacja się nieco komplikuje, jeśli mamy do czynienia z osobą z wrodzonym lub nabytym przerostem wału paznokciowego. O przeroście napisałam już nieco na początku wpisu, jest to jednak sytuacja, której warto się przyjrzeć nieco bliżej.
Doświadczenie w pracy “przy fotelu” z różnymi przypadkami wrastania pozwala specjaliście prawidłowo zidentyfikować przyczyny Waszego stanu i zaplanować skuteczną oraz racjonalną ekonomicznie terapię. A w przypadku, gdy terapia niesie za sobą duże ryzyko niepowodzenia, rozsądny i uczciwy podolog pokieruje Was dalej, w zdolne ręce dobrego chirurga. Świadomy, kierujący się etyką zawodową specjalista ma jeden cel – dobro klienta.
Blaski i cienie chirurgicznych metod leczenia wrastającego paznokcia.
Zdarza się, że po konsultacji w gabinecie podologicznym odsyłamy na zabiegi chirurgiczne. Czasami od razu widzimy, że jakiekolwiek próby terapii podologicznej są niezasadne. Czasami podchodzimy do terapii, ale mimo naszych i klienta starań, problem nawraca. Rozsądny specjalista złoży broń w odpowiednim momencie i wyśle klienta do dobrego chirurga. Podolodzy nie lubią procedur chirurgicznych, stosowanych rutynowo w leczeniu “wrastaków”. No jasne, że nie lubią… bo zabierają im klientów – można by pomyśleć, prawda? Nic bardziej mylnego. Jest zupełnie odwrotnie…
Jeśli chodzi o refundowane przez NFZ procedury chirurgiczne próbujące leczyć problem wrastania, zazwyczaj stosuje się awulsję paznokcia lub podcięcie klinowe. Od kilkunastu lat dostępne są również niekomercyjne zabiegi plastyki wałów paznokciowych.
AWULSJA
Awulsja to zerwanie płytki paznokciowej. “Wrasta? Zrywamy i po problemie, odrośnie zdrowy paznokieć”. W praktyce zabieg ten jest zabiegiem iście barbarzyńskim, szkodliwym i naprawdę… głupim.
Jak już wspomniałam powyżej nie zawsze paznokieć jest problemem. Jeśli mamy obecny przerost wałów i chirurg zerwie płytkę paznokciową, to organizm tę pustą przestrzeń na łożysku wypełni… przerośniętym wałem. Upraszczając – wały paznokciowe “zapadną” się na odsłonięte łożyska. Zerwanie paznokcia może również spowodować, że łożysko zacznie “kurczyć się” od strony dystalnej palucha (czyli od końca) powodując, że opuszek zacznie nachodzić na łożysko, zmniejszając jego powierzchnię. Zerwany paznokieć przy odrobinie szczęścia zacznie zrastać i co napotka? Przeszkodę w postaci tkanek miękkich okalających łożysko… Zgadnijcie co się stanie? Tak! Paznokieć zacznie wrastać i stosunkowo często stan będzie jeszcze bardziej poważny, niż przed zerwaniem paznokcia.
Obecność płytki paznokciowej na łożysku warunkuje prawidłowe odczuwanie podłoża podczas chodzenia. Kiedy na łożysku nie ma paznokcia, organizm próbuje wypełnić tę pustkę. W wyniku tych procesów nierzadko dochodzi do przerostu guzowatości paliczka dystalnego – upraszczając: na kości paliczka dystalnego powstaje wyrośl chrzęstno-kostna. Jej obecność na łożysku blokuje zrost płytki paznokciowej. Paznokieć po prostu napotyka na barierę w postaci “górki” na kości, której często nie może pokonać. W efekcie zrasta 1/3 widocznej części paznokcia, a następnie płytka przyrasta na grubość, zamiast wzdłuż, czyli dochodzi do dystrofii paznokcia. Efekt? Chirurgiczne zerwanie paznokcia mające “wyleczyć” wrastający paznokieć powoduje ogromne komplikacje, których następstwa trzeba leczyć… chirurgicznie (i niestety zabiegi te nie są już refundowane), a i tak nie ma pewności, że dadzą nam pożądany efekt w postaci zrostu zdrowego paznokcia.
Niestety zdarza się również, że po awulsji dochodzi do krytycznego uszkodzenia macierzy paznokcia. W tej sytuacji paznokieć już nigdy nie odrasta, zamiast pięknej długiej i przeziernej płytki, rośnie kikut paznokciowy o wątpliwej estetyce i zerowej funkcjonalności.
Reasumując – zerwanie płytki paznokciowej niesie za sobą dużo więcej ryzyka potencjalnych powikłań, niż korzyści. Jest zabiegiem krzywdzącym, agresywnym i naprawdę nielogicznym. Oczywiście znajdzie się osoba, której zabieg pomógł i po zerwaniu wrastanie nie nawróciło, a paznokieć zrósł sam. Taką osobę można zaliczyć do grupy szczęściarzy. W gabinetach trafiamy zdecydowanie częściej na przypadki powikłań po awulsji. Chirurdzy być może uznają zabiegi awulsji za skuteczne. W mojej ocenie przyczyną może być fakt, że zrażony tym zabiegiem pacjent już do chirurga nie wraca… Po prostu szuka pomocy gdzieś indziej. W ramach ciekawostki napiszę Wam anegdotkę: jedna z koleżanek podolożek miała w swoim gabinecie przypadek pacjenta, któremu paznokieć zrywano nie raz, nie dwa… a ok. 20 razy. Czyż to nie szaleństwo? Stanowczo odradzam.
Paznokieć dystroficzny.
Kikut paznokciowy odrastający po krytycznym uszkodzeniu paznokcia.
Paznokieć dystroficzny – tutaj akurat przyczyną utraty płytki była chemioterapia, ale niestety brak podjętych na czas działań spowodował, że płytka miała zaburzony wzrost. Po zerwaniach mechanicznych dość często mamy taki właśnie obraz płytki.
PODCIĘCIE KLINOWE
Innym refundowanym zabiegiem chirurgicznym jest podcięcie klinowe. Polega ono na podcięciu brzegu płytki paznokcia wzdłuż – od wolnego brzegu do macierzy, gdzie zakładane są zazwyczaj szwy. Dzięki temu zmniejsza się powierzchnia boczna paznokcia, a chirurg usuwa element, który miał tendencję do wrastania. Zdarza mi się mieć na fotelu klientów po udanym podcięciu klinowym… Rzadko, bo rzadko chirurg robi to dobrze i docina paznokieć głęboko z macierzą. Niestety zdecydowanie częściej widuję ofiary klinówek (być może dlatego, że dobrze zrobiona klinówka nie ma potrzeby szukać pomocy u podologów). Ofiara klinówki niestety ma niedocięty do końca paznokieć i albo ten element odrastając znów powoduje dolegliwości bólowe albo – co gorsza – element zaczyna wrastać głęboko w boczną krawędź wału palucha, czego nie jesteśmy w stanie nawet zobaczyć. Coś boli, paluch zaczerwieniony, często obecny jest wysięk ropowiczy, a elementu nie widać… Zdarza się również, że po podcięciu klinowym paznokieć ulega deformacji, pojawia się onycholiza, a co za tym idzie – tendencja do infekcji bakteryjnych lub grzybiczych. Podcięcie klinowe jest rozsądnym rozwiązaniem, jeśli trafiamy w ręce doświadczonego w tej materii chirurga.. Niewątpliwym plusem jest tutaj możliwość refundacji zabiegu, chociaż jak to często bywa… Trafienie na chirurga doświadczonego w klinówkach to jak trafienie losu na loterii – miejmy świadomość, że chirurgia to niezwykle rozległa i wymagająca dziedzina, a podcinanie paznokci to zabieg traktowany po macoszemu 😉 Wiadomo, chirurdzy ratują zdrowie i życie podczas dużo bardziej skomplikowanych procedur.
Płytka po nieudanym podcięciu klinowym. Paznokieć nadal odrasta głęboko w wale (po lewej stronie). Na kolejnym zdjęciu znajduje się zbliżenie na ten fragment.
Biała podłużna bruzda to blizna – ślad cięcia na łożysku. Gdyby cięcie było skuteczne, to element widoczny po lewej stronie blizny już by nie odrastał.
A tutaj dla kontrastu mamy efekt skutecznie wykonanej klinówki. Na skórze widać delikatną bliznę będącą śladem po docięciu płytki z macierzą. Takich klinówek chciałabym oglądać więcej.
PLASTYKA WAŁÓW PAZNOKCIOWYCH
Jeszcze kilkanaście lat temu klienci zmagający się z wrastaniem nawrotowym i przerostem wałów paznokciowych byli skazani na regularne zmagania z procesami zapalnymi i bólem. Wystarczył węższy but, niewielki uraz, kopnięcie piłki albo niewłaściwe podcięcie paznokcia, a miękkie tkanki wałów paznokciowych szybko ulegały przerwaniu i rozpoczynał się kolejny proces zapalny. Ktoś mądry obserwujący takich klientów i ich zmagania wpadł na genialny pomysł – a gdyby tak rozprawić się z bezpośrednią przyczyną problemu, czyli z nadmiarem tkanki? BINGO!
Tak powstała nowa procedura chirurgiczna, czyli plastyka wałów okołopaznokciowych. W trakcie zabiegu, w znieczuleniu miejscowym chirurg wycina nadmiar tkanek odsłaniając paznokieć tak, aby jego brzeg nie drażnił wału. Zabieg trwa ok. 60min. na paluch. Zakładane są szwy oraz specjalistyczny opatrunek, a następnie rozpoczyna się proces gojenia ran po cięciu, którego zwieńczeniem jest zdjęcie szwów po ok. 14 dniach od zabiegu. Plastyka wałów to zabieg wysoce specjalistyczny, wykonują go wyszkoleni w plastyce palucha lekarze. Nasza ulubiona poradnia ma na pokładzie ortopedę wykonującego zabieg plastyki, to super atut – doktor ma dużą świadomość zabiegową. Wybór poradni specjalizującej się w plastyce daje nam pewność, że operator wykonujący zabieg wykona go naprawdę skutecznie. Trzeba również wziąć pod uwagę ryzyko ewentualnych powikłań – doświadczony chirurg wie jak szybko zareagować, gdy w trakcie gojenia coś pójdzie nie tak, wie ile tkanki usunąć i jak aplikować szwy, aby zabieg był skuteczny. Powikłania z jakimi ja się spotkałam po plastyce były związane z nieprzestrzeganiem zaleceń lekarskich po zabiegu i dotyczyły samego procesu gojenia. W każdym przypadku po wdrożeniu odpowiedniej procedury gojenia przez chirurga, paluch się pięknie goił. Żaden nie odpadł 🙂 (tak tak, klienci zadają to pytanie… czy palec może odpaść). Generalnie zabieg jest bardzo skuteczny i charakteryzuje się naprawdę bardzo niską nawrotowością wrastania, ośmieliłabym się nawet ocenić skuteczność na grubo blisko 100%, chociaż nikt jeszcze – o ile mi wiadomo – takich badań nie prowadził. Na kilkadziesiąt paluchów po plastyce, z jakimi miałam styczność, dosłownie w jednym przypadku pojawiło się ponownie wrastanie paznokcia. Przyczyna? Klient założył za ciasne buty, poszedł na wesele, był upał, noga spuchła, a działało… “znieczulenie” 😉 ucisk buta spowodował niewielki stan zapalny, z którym rozprawiliśmy się raz-dwa i od ponad 4 lat nie mamy żadnych problemów z paluchem. Ponieważ przerosty wałów zazwyczaj występują symetrycznie, to nawet jeśli stany zapalne dotyczą jednego palucha, chirurg może Wam polecić wykonanie zabiegu w obydwu paluchach. Nie jest to absolutnie próba naciągania na niepotrzebne ingerencje, a efekt naszych doświadczeń. Niestety u osób z przerostem zazwyczaj dochodzi do procesu wrastania również w zdrowym paluchu. Decydując się na podwójny zabieg oszczędzamy czas, bo rekonwalestencję przechodzimy raz.
Brzmi jak ideał, prawda? Niestety jest jeden minus, czyli koszty zabiegu. W momencie gdy publikuję ten wpis trzeba się liczyć z kosztem ok. 2000-2500zł za paluch. Dużo? Dla mnie sporo, ale… Zabieg polecamy osobom z dużym przerostem i nawracającym wrastaniem. Jeśli taki klient decyzuje się na terapie niechirurgiczne (albo chirurgiczne, ale niezbyt skuteczne), to musi się liczyć z wielokrotnymi wizytami. Dla przykładu – w gabinecie najpierw musimy podciąć element wrastający, a następnie zaczynamy proces gojenia trwający przy dobrych wiatrach ok. 2 tygodnie. W bardziej zaawansowanych przypadkach gojenie może trwać nawet kilka tygodni, a opatrunki zmieniamy w gabinecie co 2-3 doby. Każda wizyta kosztuje, górka nam rośnie. Po wygojeniu często musimy wspomóc paznokieć rozpoczynając terapię klamrą. To również trwa, czasami nawet 2 lata. Widzicie już, że przez ten czas uzbiera się spora kwota, a jak wspomniałam wcześniej problem na charakter nawrotowy, więc możemy się spodziewać powtórki z rozrywki. Niektórzy klienci są skazani na takie ponowne terapie przez wiele lat. Do kwestii ich kosztów należy dołożyć jeszcze ból, wyłączenie z pracy i zajęć sportowych, a także regularną obecność stanów zapalnych, które wpływają negatywnie na zdrowie. Dla przykładu – ortopedzi przed wymianą stawu sprawdzają między innymi stan uzębienia i stan paznokci stóp. Jeśli jest próchnica albo wrastający paznokieć nie przystąpią do zabiegu… Dlaczego? Bo te bakterie wędrują sobie z krwioobiegiem po całym organizmie i infekują wymieniony staw. Dlatego nie chcemy takich stanów zapalnych.
Przed plastyką przygotowujemy paluch do zabiegu, jeśli chirurg sobie życzy. Zazwyczaj polega to na podgojeniu stanu zapalnego (to wpływa na mniejsze ryzyko powikłań w gojeniu po zabiegu) lub opracowaniu, skróceniu, czy oczyszczeniu paznokcia.
Po plastyce też czasami prowadzimy paluch podologicznie. Tak jak napisałam już powyżej, każdy przypadek jest indywidualny i bywa, że najpierw operowane są wały, a potem my zajmujemy się kształtem paznokcia, ponieważ zdarza się, że wymaga on niewielkiej korekcji. Poza tym po zabiegu plastyki wałów nikt tak dobrze nie wyedukuje klienta na temat prawidłowej pielęgnacji paznokci, jak podolog. Ważne jest nie tylko prawidłowe pielęgnowanie, regularne i właściwe obcinanie paznokci, ale też dobór odpowiedniego obuwia, czy stosowanie przeznaczonych do paznokci preparatów (jeśli są wskazania). Efekt nawet najbardziej skutecznego zabiegu można zepsuć brakiem przestrzegania zaleceń. Zazwyczaj takie postępowanie podologiczne kończy się dość szybko, a klient pozostaje wolny od bólu na wiele lat. Zastanawiacie się, czy podolog ma jakiś finansowy “benefit” z tego, że wysyła klienta na drogi zabieg (bo zazwyczaj wysyła w konkretne, wskazane przez siebie miejsce)? Nie ma. Naprawdę. Jedynym benefitem jest zadowolony, wolny od bólu klient. Wysyłamy do konkretnych miejsc, ponieważ bardzo zależy nam na skutecznym zabiegu bez powikłań. Ja od lat wysyłam w jedno i to samo miejsce, bo widzę efekty zabiegów doktora, a pacjenci są bardzo zadowoleni. to oczywiste, że wyślę swojego klienta do chirurga, który zrobił kilkaset, czy kilka tysięcy takich zabiegów i posiada doświadczenie. Tak samo jest z innymi specjalistami – mamy w Studio ulubione dermatolożki, internistów, dietetyczkę kliniczną, czy fizjoterapeutki. A powód jest jeden – wybieramy najbardziej skutecznych.
Stan po lewej stronie z zaawansowanym wrastaniem i obecną ziarniną skłonił mnie do skierowania na zabieg od razu. Musiałam wziąć pod uwagę pracę klienta oraz fakt, że dłuższa nieobecność w pracy będzie niemożliwa, a na codzień nosi on obuwie BHP. W takiej sytuacji wyprowadzenie z widocznego stanu zajęłoby nam bardzo długo i było w mojej ocenie nieekonomiczne, a nawrót problemu murowany. Po prawej stronie stan po zabiegu plastyki, zdjęciu szwów i wygojeniu.
Ten paluch był gojony i ze stanu po lewej stronie zajęło nam to dość długo, była antybiotykoterapia doustna ze względu na wystąpienie objawów ogólnych i niepokojący wynik wymazu bakteryjnego. Pacjent chodził z infekcją kilka miesięcy, zanim trafił do naszego gabinetu. Niestety po wygojeniu w dość krótkim czasie stan zapalny powrócił w tym paluchu. Co ciekawe drugi paluch w dużo gorszym stanie ładnie się wygoił i wrastanie od 4 lat nie nawróciło. Zdarza się. Drugi paluch możecie zobaczyć na zdjęciach powyżej.
A tutaj efekt działania hybrydy na paznokciach stopy. Po jednej aplikacji i pieszej wycieczce doszło do takich stanów zapalnych, że bardzo szybko poprzerastały wału. Paznokcie były bardzo głęboko osadzone, a właścicielka paluchów miała problemy kardiologiczne, dlatego został wykonany zabieg. Efekt po prawej zachwycający 🙂 W końcu brak dolegliwości bólowych.
Jeśli zmagasz się z nawrotowym wrastaniem, oddaj się w ręce doświadczonego specjalisty.
Jeśli dobrnęliście do końca to szacun 😉 Widzicie już zapewne, że temat wrastania jest rozbudowany, a w tekście dopiero go tak naprawdę liznęłam. Jeśli zmagacie się z problemem wrastania, wybór specjalisty, do którego się zgłaszacie – od podologa do chirurga – nie powinien być przypadkowy. Niestety “domowe operacje”, czyli próby samodzielnego podcinania paznokci, stosowanie różnych niezalecanych w terapii ran palucha preparatów jedynie oddala Was od celu, jakim jest wygojenie. Oczywiście zdarzyło mi się przez te lata pracy napotkać osoby, które samodzielnie pozbyły się problemu, ale… jednak spotkaliśmy się w gabinecie. Czyli efekt nie był długofalowy. Mogę z pełną świadomością napisać, że klienci, którzy próbują “domowych sposobów”, trafiają do gabinetu później, a co za tym idzie paluchy są w gorszym stanie, przez to proces gojenia jest wydłużony.
Doświadczenie w pracy “przy fotelu” z różnymi przypadkami wrastania pozwala specjaliście prawidłowo zidentyfikować przyczyny Waszego stanu i zaplanować skuteczną oraz racjonalną ekonomicznie terapię. A w przypadku, gdy terapia niesie za sobą duże ryzyko niepowodzenia, rozsądny i uczciwy podolog pokieruje Was dalej, w zdolne ręce dobrego chirurga. Świadomy, kierujący się etyką zawodową specjalista ma jeden cel – dobro klienta.